Parenting Podróże Z życia wzięte

Pierwsza podróż z niemowlakiem, lot samolotem, przydatne informacje.

Jestem świeżo upieczoną mamą, więc dość naturalnym jest, że stresuje mnie sporo rzeczy. Boimy się tego, czego nie znamy, więc do gamy stresogennych rzeczy dołączył pierwszy lot samolotem z Ignacym. Tyle pytań, tyle niewiadomych. Teraz jestem już trochę mądrzejsza, więc podzielę się swoimi spostrzeżeniami. Mam nadzieję, że pomogę w ten sposób równie spiętej wizją lotu mamie, a może i tacie 🙂

Zanim wybraliśmy się w podróż wykonaliśmy rutynową kontrolę u naszej Pani Doktor Gajos,

która z anielskim spokojem odpowiadała na moje wszystkie, nawet najbanalniejsze pytania. Już przy okazji tego spotkania wiele moich obaw zniknęło. Byłam spokojniejsza. Wyobraźcie sobie, że Ignaś nie obudził się w studio fotograficznym, kiedy chcieliśmy zrobić mu zdjęcie do dowodu. Tym oto sposobem zostaliśmy zmuszeni by wyciąć w photoshopie jego główkę z innego zdjęcia zrobionego w domu. Odebraliśmy dowód Juniora i przyszła pora na pakowanie!

Ze względów ekonomicznych wybraliśmy linie Ryanair. Natomiast by ułatwić sobie życie, dokupiliśmy opcje priorytetowej kolejki, jak i bagaż rejestrowany. Przy okazji priorytetu dozwolone są dwa bagaże podręczne gdzie jeden jest walizką o maksymalnych wymiarach 55x40x20, drugi natomiast jest torbą na ramie o wymiarach 35x20x20. Sprawdźcie proszę zawsze te wymiary u przewoźnika, bo to właśnie ich częste zmiany owocują dodatkowymi opłatami na jakie liczą linie lotnicze. Dodatkowo rodzic podróżujący z dzieckiem może posiadać torbę o masie maksymalnej 5 kilogramów oraz dwa akcesoria dziecięce. I tu mowa choćby o łóżeczku turystycznym i wózku. Ich łączna waga nie może przekraczać 20 kilogramów. W naszym przypadku były to dwie części wózka – stelaż i gondola. Niekoniecznie przyjemnym zaskoczeniem była konieczność płacenia w liniach Ryanair za dziecko. Nie był to majątek, ale mniej budżetowe linie nie pobierają żadnych opłat za niemowlaki, tym bardziej, że dziecko to nie zajmuje dodatkowego fotela, tylko leci na kolanach rodzica. Mając na uwadze, że lecimy do Rzymu, gdzie temperatury w tym czasie oscylują w okolicy 18 stopni w ciągu dnia i tylko 5 wieczorami, musiałam wyposażyć nas w wiele wariantów ubrań dla dziecka. W ciągu dnia, spacerując po wiecznym mieście Ignaś był ubrany w body, spodnie i letni kombinezon, który w zależności od potrzeb był rozpinany. Mieliśmy też śpiworek, który zdawał idealnie egzamin w miejscach gdzie byliśmy wystawieni na podmuchy wiatru, czy dłuższe przebywanie w antycznych, lodowatych murach zabytków. Niezbędny okazał się krem z filtrem, bo mimo, że było to wczesnowiosenne słońce to operowało dość mocno i pierwszy dzień zwiedzania skończyliśmy wszyscy z opalonymi buziami. Ja wzięłam krem z filtrem firmy Alphanova, Ignaś ma całą serię do kąpieli tej marki, dlatego wiem, że toleruje ich kosmetyki. Marka ta dostępna jest na Ekodrogeria. Znalazłam też u nich mokre chusteczki w małych opakowaniach (po 10 szt.). Idealne rozwiązanie, by zmniejszyć wagę bagażu.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do lotu i odprawy bagażowej, jak i bramek na lotnisku. Mama podróżująca z dzieckiem ma bezsprzecznie fory, ale nie nadużywaliśmy ich zbytnio. W bagażu rejestrowanym mieliśmy kilka kilo ponad dopuszczalny limit, ale nie zaowocowało to żadnymi konsekwencjami. Co ciekawe zostałam też przepuszczona przez bramki z dwulitrową wodą mineralną. Mocno utrudniającą życie procedurą jest konieczność przepuszczenia wózka przez maszynę z rentgenem. Pół biedy jak jest to spacerówka typu parasolka. My mieliśmy duży wózek z gondolą. Wiązało się to z koniecznością wyjmowania Ignasia, rozbierania wózka, demontowania kół i wkładania go na taśmę. Sama pewnie bym nie dała rady, na szczęście Jacek, Bartek i Ilona to zgrany team i szło to sprawnie. Z wózkiem wjeżdżałam na samą płytę lotniska, pod same drzwi samolotu. Tam wózek złożony, a w naszym przypadku także spakowany w pokrowce, był oddawany obsłudze i pakowany do luku bagażowego. Pokrowce to przydatna rzecz, bo Panowie nie patyczkują się z bagażami podróżnymi… Nam nasze uszył znajomy, robiąc je na wymiar. Po wylądowaniu Wózek oddawany jest również przy drzwiach samolotu, co w przypadku Ryanair, którego nie obsługują autobusy ani rękawy, jest bardzo wygodne.

Teraz trochę o samym locie. Każdy samolot jest wyposażony w przewijak, zazwyczaj w toalecie na samym końcu samolotu. Ryanair są tak budżetowymi liniami, że z dodatkowych udogodnień dla dziecka mogliśmy liczyć tylko na pasy. Ale szczerze mówiąc nic więcej nie potrzebowaliśmy. Zabraliśmy ze sobą poduszkę do karmienia, w naszym przypadku Kurę babci Dany, na której Ignaś przez większość lotu spał. Dwa kocyki, bo klimatyzacja w samolocie dmucha mocno, a w zestawieniu z upałem jaki zastajemy zaraz po wejściu na pokład, jest to spora różnica temperatur dla malucha, dlatego dbamy o komfort dziecka regularnie sprawdzając kark, a nie rączki. Mamy ze sobą ulubioną sensoryczną książeczkę, grzechotkę, pamiętajmy by nie była zbyt głośna, nie lecimy sami. Jest też butelka z mlekiem i smoczki. Oczywiście kilka pieluch bambusowych na wszelkie ulewki i inne wyjątkowe sytuacje. Reszta torby to normalne wyposażenie, jednak pamiętajcie o ciuszkach na przebranie dla dziecka i dla siebie. Ja po locie zmieniałam koszulkę, Ignaś też przez ulewki miał mokre body. Sam start i lądowanie to najtrudniejszy etap. Tutaj dziecko musi wyrównywać ciśnienie w uszach. I tutaj pomocne jest przyłożenie maluszka do piersi, podanie smoczka, bądź pokarmu z butelki. O ile pierś to dość normalne rozwiązanie, o tyle normalna butelka jest problematyczna. Nikt z obsługi w trakcie STARTU nie podgrzeje nam pokarmu. I tu z pomocą przychodzi nasze najnowsze odkrycie – samopodgrzewająca się butelka Yoomi. To niesłychanie proste urządzenie, które zrewolucjonizowało karmienie butelką. Zawsze i wszędzie, niezależnie od dostępnych metod grzania pokarmu, ten ma idealną temperaturę. Butelkę możecie kupić na puppo.pl Ignaś nie był zainteresowany jedzeniem, więc niezawodny okazał się smoczek. Przez pierwsze 15-20 minut lotu Młody z nami gaworzył, śmiejąc się cały czas, później poszedł spać. Obudził się praktycznie równo z momentem dotknięcia kół płyty lotniska. Teraz już tylko poszukiwania duuuużej taksówki i jesteśmy na miejscu! Pamiętajmy proszę, że jeżeli chodzi o Rzym i ościenne lotniska to taksówki mają ustaloną stałą taryfę. Niestety za pierwszym raz udało się Pani kierującej taksówką wmówić nam, że musimy dopłacić za dodatkowy bagaż i w efekcie zapłaciliśmy o 1/2 za dużo, zamiast 30 euro 50. Trudno, człowiek uczy się na błędach. Ale to już materiał na następny wpis.

Co do rzeczy, które przydały nam się najbardziej na wyjeździe. Jest nią bezsprzecznie wózek! Mieliśmy plan by chodzić po Rzymie z chustą, którą ze sobą wzięliśmy, ale nic z tego. Wózek jest znacznie wygodniejszy, a Rzym na szczęście jest w znakomitej większości przygotowany do poruszania się na czterech kołach. Niezbędne rzeczy do całodniowego wędrowania pieszo, po zakamarkach tego wspaniałego miasta, udawało nam się włożyć do koszy wózka i przyczepionych toreb. Tak więc my sami nie nosiliśmy nic, prócz Ignasia, który bezbłędnie nam sygnalizował kiedy miał dość podziwiania świata z pozycji horyzontalnej. W związku z wszechobecnymi kocimi łbami, zdecydowanie polecamy wózek z pompowanymi, gumowymi kołami. Myślę, że inne najzwyczajniej w świecie po takiej wyprawie by się rozpadły. Gadżetem ratującym nam skórę w kilku sytuacjach były woreczki turystyczne na pieluchy AngelCare oraz maty higieniczne do przewijania.

Oczywiście nie mogło zabraknąć na takim wyjeździe podstawowego wyposażenia apteczki w postaci czopków glicerynowych, witaminy D, probiotyku, termometru, czegoś na gorączkę, soli fizjologicznej, maści na odparzenia, oliwki do masażu.

W związku z tym, że to podróż do Włoch wiedzieliśmy, że w razie konieczności zrobimy dodatkowe zakupy na miejscu. Z własnego wyposażenia mieliśmy ze sobą na wszelki wypadek termofor, sprzęt do oczyszczania nosa, płyn hipoalergiczny do prania i temu podobne. Pamiętajcie o czymś na główkę dziecka kiedy jest wystawione na działanie promieni słonecznych. Jeszcze jedna ważna kwestia o której należy pamiętać – lecąc do obcego kraju zmieniamy dietę, rytuały dnia, godziny spania czy nawet wodę. Może to zaowocować tym, że poprzestawia się harmonogram drzemek czy niestety zatrzyma kupa. To nie koniec świata, zdrowe podejście i metodyczne działanie adekwatne dla naszej Pociechy powinno przywrócić wszystko do normy.

Drodzy rodzice, podróż z pociechą jest możliwa 🙂 Starajmy się podejść do tego z odpowiednim dystansem. My już za kilka tygodni lecimy do Wenecji i Werony. I na tym nie kończymy. Wiemy, że dzieci są różne. Dla nas ta wyprawa to był pewnego rodzaju egzamin. Sprawdzian organizacji jako grupy oraz tego jak zachowuje się Ignaś w samolocie. Myślę, że wszyscy zdaliśmy celująco. Ilona jest wspaniałą Ciocią, a Bartek cudownym wujkiem. Ich pomoc jest nieoceniona.

Więcej przydatnych informacji o Rzymie w kolejnym wpisie 🙂

   

       

Może będziecie mieli chwilę by podzielić się swoimi doświadczeniami? Jak u Was pierwsze podróże z maluszkami???

You Might Also Like

9 komentarzy

  • Reply
    Adam
    26 września 2018 at 09:20

    Ja lece 8go 🙂 dam znać

  • Reply
    klaudia
    29 kwietnia 2018 at 20:33

    Mam pytanko, jak wygląda samo bookowanie biletu dla maluszka? Czy wpisuje się dane z paszportu? Czy trzeba kontaktować się na chacie z obsługa klienta? Czy Ryanair cos dolicza? Bo tego nie opisałaś a sam proces bookowania biletów mnie interesuje. Dzieki i pozdrawiam

  • Reply
    Rzym - WIECZNE MIASTO - Siostry ADiHD
    20 kwietnia 2018 at 21:16

    […] Ale nic to. Ignaś spał całą drogę, a czas na lotnisku spędził na czarowaniu swoim bezzębnym uśmiechem całego otoczenia. Gdyby ktoś był ciekaw lotu i całej gamy informacji o podróży z niemowlakiem – zapraszamy tu! […]

  • Reply
    Ana
    5 kwietnia 2018 at 10:20

    Z takim maluszkiem jak Twój podróżowanie samolotem to sama przyjemność Pamietam swojego synka jak był taki malutki , większość lotu przysypiał zawsze jak to takie dzidzie Jak skończył rok zacząło być pod górkę Nie usiedzi , nie rozumie ze trzeba w pasy tzn rozumie , ale udaje ze nie No i odwieczne marudzenie Ale są się znieść Pozdrawiam

  • Reply
    Martyna
    4 kwietnia 2018 at 22:04

    Jeśli chodzi o przepuszczanie z butelką wody / innymi pokarmami dla dziecka – to kwestia danego lotniska i osob pracujacych na danej zmianie bo z tym jest roznie raz sie uda raz kategorycznie nie 😉 wspominalas tez o rozkladaniu wozka na czesci i przeswietlaniu na tasmie – tu tez jest to kwestia lotniska ja wielokrotnie mialam zabierany wozek w calosci (nawet z gondola) i byl sprawdzany jedynie przez dotyk , czasem zdarzylo sie ze byl „przepuszczany” przez specjalna duza maszyne do skanowania i wystarczylo jedynie zlozyc go jak do auta 😉 nadbagaz to kolejna zmienna – czasem juz kilogram bedzie niedopuszczalny i potrzeba wyjac cos z torby 😉 co moge dodac od siebie pamietajcie ze torebki na ramie maja jedynie limit wymiarowy a nie maja limitu wagowego! Wiec jesli macie nadbagaz lub poprostu cos ciezkiego a malego warto to wziac w ta wlasnie torbe aby nie tracic zbednych kilogramow w torbach podrecznych lub rejestrowanych 😉 i moze ktos nie wie o tym – bagaz podreczny mozna nieodplatnie zostawic rowniez na plycie lotniska tak samo jak wozek 😉 rzeczjasna jesli macie wykupiony bagaz rejestrowany wtedy warto pozostawic calosc swoich bagazy juz przy odprawie bagazowej, lecz osoby ktore podrozuja tylko i wylacznie z bagazem podrecznym maja mozliwosc pozostawienia bagazu pod samolotem, on zostaje umieszczony w luku i bagaz odbiera sie po wyladowaniu na tasmach juz po odprawie paszportowej 😉 mam nadzieje ze komus przyda sie ta informacja pozdrawiam was cieplutko ! :*

  • Reply
    Agnieszka
    4 kwietnia 2018 at 20:04

    Oj tak Pani dr Iwona Gajos – lekarz anioł 🙂

  • Reply
    Anonim
    4 kwietnia 2018 at 20:01

    Świetny wpis

  • Reply
    Marta
    4 kwietnia 2018 at 19:45

    A co odnośnie fotelika samochodowego ? Jak poruszaliście się w taksówce bez niego ? Ja właśnie wybieram się na wakacje z Mała w październiku i ona będzie miała 4 miesiące tak Wiec taki wpis pomaga strasznie ! Dziękuje

    • Reply
      Anonim
      5 kwietnia 2018 at 08:38

      No wlasnie, dziewczyny co z fotelikiem?

    Leave a Reply