Mimo, iż w Paryżu spędziliśmy tylko 4 dni to wpis na blogu muszę podzielić na dwie części, ze względu na ilość treści, którą chcę się z Wami podzielić…
Dzisiaj pokażę Wam co warto zobaczyć w Paryżu, kolejna część będzie kulinarna – w końcu kocham jeść!
Jednak teraz skupmy się na tym co zdążyliśmy zobaczyć przez te cudowne 4 dni:
DZIEŃ PIERWSZY:
Zaraz po tym jak dolecieliśmy, udaliśmy się w stronę hotelu. Metro robi wrażenie, tam na peronie nie oczekuje się 30 min hahahha…
Kiedy wyszliśmy z metra zauważyłam cuuuudowną błyszczącą Wieżę Eiffla, na dodatek Jacek kupił mi Crepes z nutellą (francuskie naleśniki), to było idealne powitanie Paryża. Nie wiedziałam, że po zmroku Wieża Eiffla błyszczy o każdej pełnej godzinie przez 5 min… za każdym razem wtedy tłum robi coś w stylu “łaaaał, łooooo, mmmm, woooow”.
Ledwo co dojadłam crepes, a już doszliśmy do hotelu. Szybki prysznic, przebiórka i w miasto 🙂 Pierwsze co? Wiadooomooo poszliśmy pod Wieżę Eiffla, jednak byliśmy tak głodni, że nie chciało nam się stać w kolejce, aby na nią wjechać.
Zatem udaliśmy się do pobliskiej restauracji na kolację i zajadaliśmy się lokalnymi rarytasami, ale o tym dokładniej w kolejnym wpisie. Tego dnia położyliśmy się dość wcześnie, zbieraliśmy siły na kolejny dzień.
DZIEŃ DRUGI:
Nocowaliśmy w hotelu EIFFEL TROCADERO, mieliśmy pokój z widokiem na Wieżę Eiffla, poranny prysznic przy dużym otwartym oknie motywował do wczesnego wstawania. Drugiego dnia na śniadanie wybraliśmy się do południowo – zachodniej części Paryża, to właśnie tam znajduje się Wieża Montparnasse. Zatem zaraz po ogromnym śniadaniu kupiliśmy bilety i wjechaliśmy na 58 piętro Montparnasse. Trafiliśmy na super pogodę zatem widoki były przepiękne, z ciekawostek – na szczycie wieży obecnie znajduje się lodowisko 😀 Nie mieliśmy jednak na nie czasu… zresztą – Jacek by się zabił…:D
Spacerując po tej dzielnicy przez przypadek natknęliśmy się na drugi co do wielkości kościół w Paryżu (zaraz po Notre Dame). Był to kościół św. Sulpicjusza, przed którym znajduje się piękna fontanna dzieła Louisa Visconti, która poświęcona jest wielkim mówcom XVIIw. Spacerując po dzielnicach Paryża zgłodnieliśmy, a że restauracji i kawiarni jest tam wiele, nie było problemu ze znalezieniem miejsca w pełnym słońcu. Zamówiliśmy Chardonnay oraz whiskey i tak sobie godzinkę spędziliśmy obserwując paryskie życie 🙂
W końcu jakoś się zebraliśmy i ruszyliśmy do jednej z najbardziej znanych katedr na świecie – Notre Dame. Nazwę tej gotyckiej katedry, która znajduje się na wyspie Ile de la Cite tłumaczy się jako Nasza Pani i odnosi się do Matki Boskiej. Kolejka do katedry była bardzo długa, jednak poruszała się szybciutko, a poza tym na placu przed katedrą występowała operowa śpiewaczka, która cudownie wkomponowała się w ten klimat.
Po zwiedzeniu katedry ponownie szwendaliśmy się po wąskich uliczkach Paryża, tak też znalazłam sklep z bezą i restaurację, w której zjedliśmy obiad….ale taaaak o jedzeniu w kolejnym wpisie.
Odczuwaliśmy lekkie zmęczenie, jednak pojechaliśmy do hotelu się przebrać i zaplanowaliśmy, że wjedziemy na Wieżę Eiffla. Taaak jednak nie przewidzieliśmy takich kolejek. Staliśmy w pierwszej kolejce, aby sprawdzić czy nie mamy czegoś niebezpiecznego przy sobie. Przez 30 min staliśmy w drugiej po bilety, jednak zorientowaliśmy się, że przed nami jeszcze kolejna kolejka do windy, a spektakl w MOULIN ROUGE za 2h…
Chcieliśmy cieszyć się tym widokiem, a nie na wariata się spieszyć. Zrezygnowaliśmy…
Wróciliśmy do hotelu przyodziać elegancki outfit i przypudrować nosek (Jacek tego nie robił :P). Udaliśmy się do znanej dzielnicy PIGALLE. Wychodząc z metra od razu zauważyliśmy świecące czerwone Moulin Rouge z imitacją młyna na dachu 🙂
Oczywiście tutaj tez były kolejki… Tym razem w szpilkach hahaha, ale dałam radę.
Wnętrze cudowne, przyciemniona sala, lampki na stolikach, schłodzony champaigne. To był klimat, którego oczekiwałam. Spektakl pod względem tańca i jego techniki nie urywał…jednak nie o to tutaj chodzi. Tancerki topless, kolorowe błyszczące stroje, biżuteria, gra świateł, dymu to robiło WOW. Oczywiście kankan również był i charakterystyczne dla niego figury: szpagaty, gwiazdy, przerzuty i rzucanie nogami 🙂 Dodatkowe emocje przyniosły trzy gościnne występy. Jestem pewna, że były to jakieś zwycięskie duety z programów typu Mam Talent. Oglądając ich występy czy to akrobatyczne, czy przy użyciu koła czy na rolkach umierałam ze stresu. To było coś!
Kabaret Moulin Rouge rozpoczął swoją działalność w 1889, obecnie w kabarecie dwa razy dziennie odbywa się rewia FEERIE, występuje w niej 60 tancerek zwanych “Doris”. Mężczyźni także brali udział w spektaklu, jednak ich wydanie podobało mi się mniej… 😛
Spektakl skończył się około 01:00. Zatem możecie sobie wyobrazić jak zmęczeni byliśmy po całym dniu zwiedzania.
DZIEŃ TRZECI:
Nie poddaliśmy się jednak i wcześnie wstaliśmy. Pojechaliśmy do 9 dzielnicy Paryża, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do słynnej dziesięciopiętrowej galerii Lafayette. Stanowi ona jedną z najsłynniejszych galerii handlowych na świecie. Podobno codziennie progi tej galerii przekracza około 100 000 osób. Ciekawostką jest, że każde piętro posiada swój własny osobny sejf, podobno dzienny utarg to około 4 miliony euro. Nic dziwnego, że wnętrze sklepu monitoruje 360 kamer. Galeria posiada również taras widokowy, oczywiście też tam byliśmy.
Kolejne miejsce jakie odwiedziliśmy to Centre Georges Pompidou. Budynek, w którym mieści się muzeum sztuki współczesnej oraz biblioteka publiczna. Zgadnijcie co było przed!… KOOOOLEJKA 🙂 ale znów daliśmy radę. Sam budynek w sobie jest już ciekawy. Sami zobaczcie:
Bardzo lubiliśmy poruszać się po dzielnicach i miejscach mniej odwiedzanych przez turystów. Spacerowaliśmy przed siebie i zawsze znajdywaliśmy coś godnego uwagi. Tak jak po spektaklu w Moulin Rouge wyłączyli metro, poszliśmy na taxówkę i okazało się, że jesteśmy pod łukiem triumfalym 😀
Jednak niektóre rzeczy planowaliśmy, jak w końcu to, że musimy wjechać na Wieżę Eiffla. No i udało się!
Jeszcze kolejki okazały się dużo mniejsze! Wjechaliśmy na sam szczyt. Był wieczór, zatem Paryż mienił się ze wszystkich stron, na dodatek sama wieża też się mieniła – trafiliśmy w pełną godzinę 😛
Dzień się powoli kończył, ale udaliśmy się jeszcze w rejs statkiem po Sekwanie. Miejsca widziane wcześniej zobaczyliśmy z innej perspektywy. Cudownie byłoby mieć mieszkanie w Paryżu…mmm
Było już późno, na kolację poszliśmy do restauracji, która była 3min od naszego hotelu 🙂
[Już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu, Paryż od strony kulinarnej :D]
Po powrocie do hotelu spakowaliśmy się i poszliśmy spać, około 13:00 kolejnego dnia musieliśmy opuścić Paryż.
DZIEŃ CZWARTY:
Wczesnym rankiem poszliśmy do pobliskiej restauracji na śniadanie i pojechaliśmy do Louvre.
Spędziliśmy tam tylko 30 min, jednak zawsze coś! Odhaczone!
Kupiliśmy souveniry i pojechaliśmy na najgorsze lotnisko świata.
Same problemy i warunki też słabe, na dodatek doczepili się do naszego bagażu i musieliśmy dokupić priority. Wizzarir…
KIEDYŚ TAM WRÓCĘ!
Na pewno wrócimy do Paryża!
Podsumowując – jest to drogie miasto i przeliczanie każdego wydatku na złotówki mija się z celem… po prostu tego nie róbcie.. Wypasione śniadanie dla 2 osób to około 60 euro, jednak za mniej też się dobrze zje. Jeżeli chodzi o wejściówki (Wieża Eiffla, Rejs po Sekwanie, Tarasy Widokowe) to wszystkie ceny wahały się w okolicy 15 euro za osobę. Cztery dni to za mało, przydałby się minimum tydzień. Jest jeszcze sporo rzeczy do zobaczenia, jednak już po tych 4 dniach jestem zakochana 🙂 Kolejna sprawa, zawsze chciałam zobaczyć spektakl w Moulin Rouge, marzenie spełnione, dziękuję Jacek! <3
Co mnie negatywnie zaskoczyło?
Ilość nachalnych ulicznych sprzedawców, którzy wręcz wciskali produkty do ręki;
Syf na obrzerzach, mnóstwo śmieci przy trasie;
Zasmucił mnie fakt, występowania kucyków w Moulin Rouge. Nie jestem zwolenniczką trzymania zwierząt w takim miejscu;
Lotnisko Beauvais
Pozytywnie zaskoczyło mnie:
Otwarte i przyjazne podejście lokalnych pracowników w restauracjach, hotelu i innych miejsach. Słyszałam, że niby są zamknięci i niechętnie mówią po angielsku. Z niczym takim się nie spotkałam;
Przepyszne jedzenie, kaloryczne słodko wytrawne śniadania (crossainty mmmmm);
Podstawą tego tętniącego życiem miasta jest układ krwionośny znany metrem, który umożliwa szybkie i sprawne przemieszczanie się do każdego punktu miasta, to bardzo ułatwiło nam podróżowanie
I LOVE PARIS
A może ktoś z Was był w Paryżu? Jakie macie ulubione miejsca?
Kolejny wpis o jedzonku już za kilka dni <3
3 komentarze
Magda | Dobrze podróżować
10 grudnia 2018 at 22:03O super trasa zwiedzania. I sama nigdy nie zdecydowałam się jeszcze na spektakl w Moulin Rouge, więc Twój opis bardzo mnie zaciekawił!
Sysunia
24 lutego 2017 at 22:57Byłam na 5 dni z juz moim narzeczonym i rodzicami oczywiście oświadczył się na samym czubku wieży Eiffla <3 najpiękniejszy dzień w życiu 🙂
Ilona
25 lutego 2017 at 23:58Cudownie!!! <3 <3 <3