Z życia wzięte

Zniszczona walizka – nic straconego.

Wittchen travel w manufakturze

Miesiąc tygodnie temu wróciłam z Wysp Zielonego Przylądka. Czułam, że będzie to szalony wyjazd i się nie myliłam – w końcu lecieliśmy na 4funową integrację w ponad 100 osób!

Przed wylotem, gdy zaczęłam pakowanie, przypomniało mi się, że moja walizka na poprzednim wyjeździe została dość mocno zniszczona przez przewoźnika.

Poszczęściło mi się, gdy okazało się, że w Manufakturze otworzył się sklep Wittchen Travel z ogromną ofertą bagażową i z jeszcze większymi zniżkami 😀 Więc z jeszcze wtedy ciężarną siostrą udałam się na zakupy, pamiętam jak zazdrościła mi tego wyjazdu, jednak w ostatnim miesiącu ciąży takie podróże nie są wskazane.

 

Chcę jednak wrócić do tej uszkodzonej walizki, bo może moje doświadczenie Wam się kiedyś przyda, a może sami mieliście już taką sytuację.

Po powrocie z Majorki – zbliżając się po odbiór bagażu zauważyłam, że na taśmie nadciąga moja żółta strzała, jednak już z daleka widziałam, że coś jest z nią nie tak. Była cała obdarta, miała wgniecenia i pęknięcia, a przed wylotem wyglądała jak nowa… Bo w sumie była użyta drugi raz.

walizka

Walizka przed wylotem

Walizka po powrocie

Bez zawahania udałam się do Działu reklamacji bagażu (mniej więcej tak nazywał się ten dział :P) i chciałam złożyć zażalenie.

Nigdy nie zapomnę zdania, które usłyszałam od „przesympatycznej” Pani z obsługi klienta „Ale przecież te uszkodzenia nie zmieniły praktyczności walizki”.
I tutaj już macie pewność, że łatwiej uzyskać odszkodowanie, gdy zniszczą Wam zamek, kółka czy rączkę, niż gdy będzie obtarta i wgniecona. Dała mi do zrozumienia, że to uszkodzenie nie jest warte zachodu, jednak skoro już tam weszłam, to stwierdziłam, że złożę wniosek i wtedy zaczęły się schody.

Do złożenia reklamacji bagażowej musisz mieć wszystkie potwierdzenia lotu.

Czyli bilet, naklejki bagażowe, kwitki nadania bagażu itp. Nie wiem jakim fartem nie wyrzuciłam wszystkich tych karteczek, które dostałam na lotnisku. Zazwyczaj bilet wyrzucam od razu po wpuszczeniu mnie na pokład, jednak tym razem wszystko schowałam do paszportu (chyba coś przeczuwałam). Mając to wszystko udało mi się złożyć Formularz reklamacji bagażowej, dostałam także wydrukowany protokół zgłoszenia uszkodzenia bagażu.

Okazało się, że to nie wszystko. Musiałam zgłosić się z tymi dokumentami do przewoźnika, złożyłam reklamację poprzez jego stronę internetową wysyłając mu te dokumenty wraz z paragonem za walizkę (warto taki zatrzymać) oraz będąc zapobiegawczą wysłałam zdjęcie walizki przed i po.

Po około miesiącu dostałam pozytywną odpowiedź, uprzedzili, że na zadośćuczynienie będę czekać do 13 tygodni, czekałam dłużej, ale pieniążki pojawiły się na moim koncie. Rozglądając się za nową walizką w Wittchenie stwierdziłam, że wolę nastawić się na miękką, materiałową walizkę, która jest odporna na wgniecenia i obdarcia, bo nie oszukujmy się – wątpię, aby na lotniskach zaczęli się łagodnie obchodzić z naszymi bagażami.

Mieliście kiedyś podobną sytuację? Jak się ona potoczyła?

You Might Also Like

1 Comment

  • Reply
    marchewek
    30 sierpnia 2020 at 16:17

    Lol, to się Pani nachodziła z tą reklamacją… Walizki miałem uszkodzone 4 razy (1x urwana materiałowa klapa i 3x przecięta kłódka, z czego jeden raz kłódka TSA) i każdą reklamację składałem w wolnej chwili. Żadne kwity nie są potrzebne – szczegóły lotu i numeru biletu są dostępne elektronicznie. Zdjęcie sprzed też nie było potrzebne. Ba, dowodów zakupów też nie było trzeba – za urwaną klapę i nowe kłódki byłem poproszony tylko o szacunkową wartość walizki.
    To, o czym warto wiedzieć, to że (przynajmniej z niektórymi liniami) trzeba zmieścić się w 2 tyg od wylądowania. W SWISS zwrócili mi pieniądze za obie kłódki, mimo że pierwsza była odcięta pół roku wcześniej. W LOTcie kulturalnie mi napisali, że minęło 15 dni i mogę się gonić na szczaw. W Austrian złożyłem w dzień po wylądowaniu, żeby mi niczego nie zarzucili.

  • Leave a Reply