Tak długo zadawałam sobie to pytanie! Jak zdać prawo jazdy?
Był to dla mnie cel nie do osiągnięcia – Milka tak bardzo lubiła się ze mnie śmiać, że nie mam prawka – małpa 😛
Zaczęłam robić kurs zanim ukończyłam 18 lat, w sumie jak większość ludzi. Uwielbiałam jeździć samochodem! Miałam za ciężką nogę, zdecydowanie, ale serio to lubiłam – do czasu gdy nadszedł czas egzaminu!
Na egzaminie teoretycznym, choć nie popełniłam ani jednego błędu, ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie potrafiłam wyjąć dowodu z portfela… Oczy miałam wyłupiaste, a minę jakbym obejrzała Titanica. Zaraz po teoretycznym przeszłam do poczekalni, gdzie ustawiała się kolejka na egzamin praktyczny. MA SA KRA! Zastanawiałam się czy wyjść stamtąd drzwiami czy oknami. Gdy nagle usłyszałam swoje imię i nazwisko wypowiedziane głosem, jakbym została oskarżona o morderstwo już nie tylko ręce, ale i nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
Oj… nie było lekko. Egzaminator po moich słowach „Dzień dobry” odpowiedział mi „to się okaże”
Możecie sobie wyobrazić co się we mnie działo! Nie wyjechałam nawet z placu, bo noga na sprzęgle dygotała tak bardzo, że uderzała w kierownicę 😛
Tak poszłam na kolejne egzaminy i stwierdziłam, że to nie ma sensu. Co jeden egzamin, to ja gorzej go znoszę. Nie mogłam się opanować. Próbowałam zawsze pomyśleć – dlaczego? Czym ja się tak stresuję? Przecież nie stresują mnie egzaminy w szkole i występy na scenie, których zazwyczaj nie można powtórzyć – a egzamin na prawo jazdy przyprawia mnie o mdłości… Nigdy tego nie zrozumiałam, ale z rozmów z wieloma osobami wynika, że nie tylko ja tak mam! Czując, że nie jestem w stanie podejść do tego spokojnie, stwierdziłam, że zrobię sobie przerwę na jakiś czas – przerwa trwała ponad 6 lat…
Jednak po 6 latach moja przyjaciółka Kasia stwierdziła, że ma mnie dosyć, że mam się ogarnąć, że przecież zdam.
Stała nade mną i pilnowała, abym zapisała się na jazdy. Cisnęła, abym zapisała się na egzamin – szczerze – prędzej zapisałabym się do dentysty. No ale cóż, Kasia jest bardzo skuteczna, więc nie pozwoliła mi zrezygnować.
Po wesołych, przegadanych, rozśpiewanych i roztańczonych jazdach z Michałem ze szkoły jazdy Agra nadszedł dzień egzaminu.
Egzamin w Łodzi – WORD przy ulicy Smutnej – super! Nazwa ulicy niezwykle trafna – oddaje urok tego miejsca – więzienie, cmentarz i WORD – trzy najbardziej przerażające miejsca na świecie!
Teoria zdana – wiem, że teraz jest dużo trudniejsza, ale bez przesady! Słyszę swoje nazwisko, już nie wyczytane tak ponuro jak przed laty w Poznaniu – Pani Ilono, auto nr 19 czeka. No to idę – nogi jakby stabilniejsze niż za czasów 18stki na karku. Przychodzi Pan Łukasz – Pan Łukasz Stolarek – i mówi „DZIEŃ DOBRY”! Wowwww – myślę, jest człowiekiem, nawet jakby się uśmiechnął. Poczułam taką ulgę, że z miejsca opowiedziałam mu o miłym przywitaniu egzaminatora z Wielkopolski – uśmiechnął się ponownie – myślę, nie będzie tak źle.
Światła znam, płyny pod maską znam – zaczynamy plac manewrowy. Że ja cholera nie spojrzałam na te pachołki… Do przodu oczywiście luz, do tyłu też nie najgorzej, wyszłam z łuku, jestem na prostej, a za mną nagle milion pachołków od sąsiadujących torów, nosz ku***, które są moje?! Zatrzymałam się na czuja wiedząc, że na pewno nie stoję w kopercie – a jednak – Pan Łukasz wsiada do auta i mówi, jedziemy na górkę, myślę „ale jaja” i ruszam na podbój równi pochyłej 😛 No sprzęgło to tam nie było najlepsze – jeśli czyta to ktoś w WORDu to informuję, iż w aucie nr 19 sprzęgło piszczy i chodzi jak… a w sumie co ja tu będę przeklinać – sprawdźcie sami.
Udało się – jedziemy do miasta.
Ja oczywiście cały czas mówiłam, trajkotałam o moich tabletkach uspokajających, o przygodach z poprzednich egzaminów, o tym co widzę na drodze. Dowiedziałam się, że mogę włączyć radio, więc nawet sobie trochę ponuciłam, choć gdy zaczęłam śpiewać Pan egzaminator zapytał:
– ile zapłaciła Pani za egzamin?
– 140 zł
– aaaa to wersja podstawowa, bez opcji śpiewania.
Wtedy wiedziałam, że jedzie ze mną spoko ziomek, tylko musi zachować pozory poważnego typka. 😛
Pojeździliśmy trochę tu, trochę tam, oczywiście ja cały czas gadałam, aż nagle zorientowałam się, że wracamy, że jesteśmy blisko WORDu – na mojej twarzy malował się uśmiech, choć wiedziałam, że nie może mnie to zdekoncentrować. Gdy zaparkowaliśmy po powrocie myślałam, że rozsadzi mnie od środka – usłyszałam „no nie ma wstydu, ocena egzaminu POZYTYWNA” 😀 Yeahhhh!!! Aż musiałam go przytulić 😛
Wracając z białym świstkiem ulicą Smutną, nagle wydała mi się ona niezwykle szczęśliwa – ciekawe dlaczego? 😀
Wieczór musiałam podsumować w Ato Sushi, trzeba było to uczcić! Oczywiście zaprosiłam Kasię, dzięki której ponownie usiadłam za kierownicą! Dzięki Kejt! <3
24 komentarze
Jola
8 września 2019 at 20:12Wczoraj zdawałam egzamin i postanowiłam sobie przypomnieć Twój wpis dotyczący tego wydarzenia. Jak to czytam to mam wrażenie jakbyś pisała o mnie na jazdach wszystkie manewry robiłam z palcem w…nosie, a jak szłam na egzamin to jakbym pierwszy raz siadała za kierownicą
…Ale wystarczyło zrobić sobie chwilę przerwy i postanowienie że jak nie zdam tym razem to jadę do Sieradza…i się udało !! Po skończonym egzaminie jak usłyszałam „wyrok” tak się spłakałam w aucie nr 12 że egzaminatorka zapytała czy chcę prawo jazdy, a ludzie oczekujący na egzaminy też zastanawiali co się stało …takiego stresu jak podczas egzaminów, mam nadzieję że już nigdy nie doświadczę
MajA
14 lutego 2019 at 10:18Wow!Ilona jestem w szoku!Czytałam Twoją historie jakbym to ja pisała Mój instruktor bardzo mnie chwalił ,ale na egzaminach trzęsłam się jak galaretka.To był koszmar ,nie byłam w stanie tego przeżyć.Zrezygnowałam ..odbieralam to jako życiową porażkę.Minęło osiem lat a ja byłam tak wściekła na siebie ,kiedy widziałam jakie lampy jeżdżą a ja nie.Wykupiłam godziny i egzamin, i zdałam za pierwszym razem!Tabletki na uspokojenie tez brałam.Bardzo zmieniły się egzaminy przez te lata,są bardziej ludzkie Tez trafiłam na świetnego egzaminatora ,który uspokajał mnie w trakcie egzaminu a po wszystkim pochwalił za świetną jazdę.Kocham prowadzić i trochę żałuję ,ze tyle czasu straciłam…Jednak wiem,że wtedy ten strach przed egzaminem był dla mnie nie do przejscia. Kocham jeździć moim autkiem i pojadę wszędzie…czuję ,że cały czas miałam to w genach !❤
2017 rok - czyli mniejsze i większe ZMIANY - Siostry ADiHD
31 grudnia 2017 at 01:24[…] Zmiana nr 1: Cofnijmy się o rok i przypomnijmy sobie swoje postanowienia. Pamiętam co było moim numerem 1 – prawo jazdy! Zawzięłam się, w styczniu zapisałam się na jazdy, a w lutym już wyszłam z WORDu z szerokim uśmiechem! Ależ miałam wtedy dobry dzień! Tak bardzo chciałam je zrobić, w końcu jak długo można być zależnym od drugiej osoby. Minął już prawie rok, a ja nie wyobrażam sobie życia bez tego kawałka plastiku. <3 Jeśli przegapiliście ten ważny dla mnie dzień i jesteście ciekawi jak minął mój „ciekawy” egzamin zapraszam TUTAJ! […]
pifpaf
29 września 2017 at 09:42Ja pamietam ze nie czulam sie na silach by prowadzic auto ale cala moja rodzina to kierowcy i twierdzili ze mam to we krwi.. Na kurs chodzilam jak na skazanie 😀 Na szczescie wybralam super szkole – Autojar w Wawie gdzie moja niechec zostala bardzo szybko przelamana i teraz zadne rondo i zadne skrzyzowanie mi nie straszne 😀
Gosia
5 kwietnia 2017 at 12:263.04.2017 ,auto nr.19 ,egzaminator PAN Łukasz S.Egzamin zdany za pierwszym podejściem.PAN Łukasz przesympatyczny człowiek potrafił rozluźnić atmosferę.
Jestem przeszczęśliwa
SiostryADiHD
10 kwietnia 2017 at 22:51<3 Yeahhhh <3
bulwa
7 marca 2017 at 13:40Ja też pamiętam swój pierwszy egzamin, szłam na pewniaka, instruktor z racławickiej też był pewny, że zdam bo radziłam sobie nawet ku mojemu zdziwieniu dobrze, i mino że byłam mega przygotowana zjadły mnie nerwy. Zdałam za to za drugim razem już bez problemu, jakoś się opanowałam i wszystkie polecenia wykonałam automatycznie, tak jakbym siedziała w aucie motostart a nie w samochodzie egzaminacyjnym.
SiostryADiHD
12 marca 2017 at 18:51Ciężko stwierdzić co się dzieje z człowiekiem, gdy ogarnia go taki stres 😛 Na szczęście mamy już to za sobą <3
Joanna
27 lutego 2017 at 23:28Haaaa przypomniałam sobie swój egzamin.
Pierwsze podejście – podchodzę do samochodu, światła się palą. Egzaminator stwierdził, że przestawi mi samochód… Jak wysiadał, dyskretnie wyłączył światła..
Egzamin uwalony…
Drugim razem czekałam 3h na wezwanie, przez ten czas jeden egzaminator w czerwonej koszuli uwalił chyba z 7 osób. Schodząc na dół do samochodu, powiedziałam sobie, że jak trafię na Czerwoną Koszulę to już uwalone.
Kombinował, trasa jedna z gorszych. Raz udało mu się wsadzić mnie na minę, ale wykłóciłam się i… wróciłam do Wordu. A Czerwona Koszula mówi, że to, że wróciłam nie oznacza, że zdałam. Zaczyna wytykać cuda, wręcza kartkę, a tam POZYTYWNY!
Oczywiście przed oknami poczekalni na piętrze był taniec radości.
SiostryADiHD
12 marca 2017 at 18:53Yeahhhh!!! I mamy już to za sobą! <3
Iwonka
23 lutego 2017 at 00:29Gratulacje 🙂 wiem jaki to stres bo wspominam go do tej pory. Ja odważyłam iść na prawko dopiero wieku 21 (2011) po 3 nie zdaniu ( jazdy ) zrobiłam małą przerwę ale 21 marca 2012 , myślałam ze znowu nie zdam :/ bo w nocy tak mnie ząb bolał i spałam może 3 godziny ( stres,ból ) ale Pierwszy Dzień Wiosny okazał się szczęśliwy aż się tak popłakałam że wszyscy na WORD myśleli ze nie zdałam . W tym roku minie 5 latek jak mam wymarzone prawko 🙂
Ilona
23 lutego 2017 at 08:10Brawo kochana!!!
Klaudia
22 lutego 2017 at 23:46Dzisiaj zadawałam u tego samego Pana Łukasza i również autem nr 19. 😀
I też zdałam 😀
Ilona
23 lutego 2017 at 08:08Megaaaa!!!
Obie miałyśmy dobry dzień 🙂
Olga
22 lutego 2017 at 23:08Niedawno minął rok odkąd po czterech razach totalnie się poddałam. Co ciekawe, tez lubiłam jeździć z instruktorem, ale poziom stresu na egzaminach był po prostu niewyobrażalny! Ludzie w pracy juz nawet zakłady robili czy zdam, czy nie 😀 Czekam i czekam na ten moment kiedy poczuje sie gotowa i wiem, ze pójdę na egzamin na luzie, ale cos sie doczekać nie moge… Sama zdawałam na Retkini kiedy było tam tylko jedno rondo, a teraz sa juz 3 – na szczęście małe :p
PS. Ten dowcip tez słyszałam tyle ze w wersji, ze 140 zł płaci sie za egzamin z możliwością włączenia radia 😀
Gratulacje i mam nadzieje, ze tez w koncu zdam!;)
Ilona
23 lutego 2017 at 08:07No i to jest to… nagle egzamin sprawia, ze nie jestesmy sobą…
Marta
22 lutego 2017 at 20:44Ja rok temu też postanowiłam ponownie stawić czoło ulicy Smutnej po 8 latach od ostatniej próby Tak wiem… Szok… hahaha Dokładnie tak samo śmiałam się, że nazwa ulicy mega adekwatna do panującego tam atmosfery Będąc na egzaminie praktycznym wmówiłam sobie że mój egzaminator to najlepsze co mogło mnie dzisiaj spotkać. Że facet to spoko koleś, stwarza tylko takie pozory i nie ma co się martwić. W aucie co prawda nie usłyszałam że mogę włączyć radio, więc co chwile pod nosem sobie coś gadałam, komentowałam co widzę i uwaga!!! ,,że lubię tak sobie ręczy zaciągnąć jak stoję na światłach” Jak teraz to do mnie dochodzi co gadałam to aż mi wstyd. Zdałam za pierwszy razem. Radość była tak wielka że nawet nie pamiętam jak doszłam do głownej ulicy a tymbardziej jak znalazłam się w busie w drodze do domu Za to teraz nie wyobrażam sobie ,,życia” bez sakochodu.
P.S. Mnie zmobilizowała przeprowadzka do Brzezin i mąż ☺
Ilona
23 lutego 2017 at 08:14Trafił mi się jakiś „wyjątkowy egzemplarz” z tym radiem
Zuza
22 lutego 2017 at 20:08Wow! Mega 😀
Ilona
22 lutego 2017 at 20:12😀 😀 😀
Sandra
22 lutego 2017 at 20:08Ja poszłam na prawo jazdy 2 lata temu – poszłam bo kazdy chciał. A Ja nie 😉 skończyłam jazdy… i koniec. Nie podeszłam do egzaminu. Bo tego ” nie czułam ” 🙂 Poszłam do wordu z 5 miesięcy temu zdałam testy za 1, pózniej praktyka za 4 🙂 Pozdrawiam Piotrków Tryb!
Ilona
22 lutego 2017 at 20:11Coś w tym jest! Musisz sama poczuć, że jesteś gotowa! Trzeba się oswoić nie tylko z autem, ale i z samą sobą! Brawo kochana!!! <3
Jesteś z Piotrkowa? Skaczesz u nas w Fit and Jump? 😀
Ewka
22 lutego 2017 at 19:52Brawo. Wielkie gratulacje.
Zdać egzamin na Smutnej- ogromny wyczyn.
Zapomniałaś dodać, że również jest tam najbardziej chore rondo w województwie.
Ilona
22 lutego 2017 at 20:06Hahahahahaha!!! Jak mogłam zapomnieć o tym rondzie! Czy to w ogóle można nazwać rondem? 😛