Top 5 kosmetyczne stycznia

Kosmetyki – ooo tak <3 Uwielbiam, kocham i niestety kupuję ich zbyt dużo. Jest to coś w czym nie czuję umiaru i jestem wielce zdziwiona, gdy sprawdzam stan konta. Dlatego cieszę się jak dziecko, gdy uda mi się upolować coś dobrego w niskiej cenie.

Bo wśród kosmetyków często panuje przekonanie, że dobre są tylko te drogie, a to wcale nie musi być prawda 😀

Styczeń dla mojego hobby makeupowego to ważny miesiąc, ponieważ odbyłam indywidualne szkolenie z metody cut crease i muszę przyznać, że podpatrzyłam na nim całą masę niesamowitych kosmetyków z różnych półek cenowych. Poniżej zdjęcia ze szkolenia 🙂 Jedną połowę twarzy malowała instruktorka, drugą ja <3

Nr 1 to zdecydowanie pomadka matowa, którą pokazałam Wam na InstaStory i wiem, że bardzo dużo z Was poleciało już taką zdobyć.

Nie dziwię się, bo prezentuje się bardzo ładnie, a poza tym, w porównaniu do oryginalnych odpowiedników, kosztuje znaaaaacznie mniej! Mówię „w porównaniu do oryginalnych”, ponieważ nie da się nie zauważyć tego, jak opakowanie przypomina opakowania Kylie Cosmetics.

Mówię o pomadkach matowych Lovely.
Ja znalazłam moją w Rossmanie za 25zł i wybrałam kolor Candy Shop.

Nr 2 rozświetla moją twarz bardzo intensywnymi drobinkami.

Znając życie nie będą korzystała ze wszystkich czterech odcieni, jednak kilka często mieszam ze sobą i nakładam je na kości policzkowe, czubeczek nosa i łuk kupidyna. Paletka rozświetlaczy ma pewien minus – dość mocno się kruszy, sypie i po nawet lekkim dotknięciu pędzlem widzę jak drobinki rozsypują się po całej paletce. Wydaje mi się także, że nie jest wydajna.

Chodzi o rozświetlacze Kobo.
Znalazłam je w Naturze za 55zł i wybrałam numer 01 Golden Sand Highlighter,

Nr 3 to pomady do brwi.

Oooo tak <3 Brwi są bardzo ważne podczas wykonywania makijażu. Nieważne czy robię makijaż dzienny czy wieczorowy, brwi podkreślam zawsze. Zważywszy na to, że jestem blondynką, choć teraz trochę siwą, odcień pomady musi być jak najbardziej naturalny, aby nie wyglądać jak dziewczyna z markerem na czole.

Pomady LashBrow.
Znajdziesz je na stronie LashBrow w cenie 39zł, ja wybrałam kolor Toupe, czasem używam dwóch Toupe i Soft Brown.
Do końca dnia macie u nich 15% zniżki na hasło: adihd

Nr 4 niestety nie mam jeszcze tego produktu w swojej kosmetyczne, jednak muszę go jak najszybciej zdobyć.

Szukając go w sklepach stacjonarnych typu Sephora i Douglas niestety się odbiłam – nie znajdziemy u nich tego korektora. A jest to zdecydowanie najlepszy korektor jakiego miałam okazję używać, jest niewiarygodnie gęsty, bardzo wydajny, dość szybko wysycha, jednak nie robi się z niego skorupa. Idealny. Po szkoleniu z metody cut crease próbowałam zrobić ten makijaż w domu z innym korektorem i niestety przez swoją bardziej wodnistą konsystencję i gorsze krycie nie udało mi się tego zrobić tak perfekcyjnie, dlatego muszę go zamówić.

Korektor Tarte.
Można go znaleźć w sklepach internetowych w cenie 169zł.

Nr 5  to podkład, który bardzo długo leżał w mojej toaletce.

Kupiłam go kiedyś na Rossmanowych wyprzedażach – jednak przez okropne, drogeryjne światło wybrałam zły odcień. Tak jak inne podkłady mieszam ze sobą jeżeli są zbyt jasne lub ciemne, tak tego nie mieszałam bo ma zupełnie inną konsystencję i było to po prostu niewygodne. Jest bardzo lejący, nakładam go pipetką bezpośrednio na twarz. Użyłam go po powrocie z Wysp Zielonego Przylądka, ponieważ trochę się opaliłam i kolorystycznie fajnie się dopasował i dość mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam jak niewielka ilość tak płynnego kosmetyku może mieć tak dobre krycie. Podkład jest bardzo delikatny, łatwo się rozprowadza, nie waży, a dzięki cieniej warstwie twarz wygląda świeżo.

Podkład Pupa, Like a doll.
W Rossmanie wdziałam go za około 100zł, więc w promocji kupiłam go wtedy pewnie za jakieś 50zł.

Fot. Karolina Paluszkiewicz

Dajcie znać co myślicie o takich wpisach co miesiąc. Chętnie podzielę się z Wami tym, co w danym miesiącu wpadło mi w ręce i spodobało mi się na tyle mocno, że warto się tym podzielić.
I koniecznie dajcie znać co Wam wpadło w oko! Może macie jakieś ulubione kosmetyki, których ja jeszcze nie miałam przyjemności przetestować.

Ściskam Was mocno <3